LIŚCIE TO NIE ŚMIECI! GRABIĆ CZY NIE GRABIĆ?

PO CO DRZEWOM MARTWE LIŚCIE?

W lasach liściastych naszej strefy klimatycznej ok. 50–60 % rocznej produkcji pierwotnej opada w postaci ściółki na powierzchnię gleby, jest to ok. 15-30 ton/ha. To właśnie ściółka jest źródłem większości składników pokarmowych dla roślin. Od stałego jej tworzenia i rozkładu zależy zachowanie ekosystemów leśnych. Tymczasem w miejskich osiedlach mieszkaniowych trwa nieustająca walka z opadłymi liśćmi. O ile uzasadnione jest grabienie liści na trawnikach i alejkach, to wygrabianie do gołej ziemi liści spod krzewów i drzew jest szkodliwe.

OPADŁE LIŚCIE = PRÓCHNICA = WODA I SKŁADNIKI POKARMOWE W GLEBIE

Opadłe jesienią liście nie przestają pełnić ważnej roli, gdyż razem z gałązkami, owocami, nasionami, piórami, skrawkami sierści i odchodami zwierzęcymi tworzą ściółkę – środowisko życia licznych organizmów glebowych (nicienie, wrotki, dżdżownice, ślimaki, stawonogi: wije, pareczniki, krocionogi, owady bezskrzydłe, owady skrzydlate jak chrząszcze z rodziny biegaczowatych czy kusakowatych, muchówki i larwy licznych owadów). Te drobne bezkręgowce połączone siatką zależności pełnią niezwykle ważną rolę w funkcjonowaniu całych ekosystemów.
Odżywiając się martwą materią organiczną, biorą udział w fazie jej mechanicznego rozkładu: rozdrabniają, przemieszczają i mieszają ją z innymi składnikami gleby, przygotowując tym samym pole do działania mikroorganizmów: grzybów i bakterii glebowych. Te zaś przyczyniają się do powstawania próchnicy. Jest to niezwykle ważny składnik organiczny gleby, gdyż decyduje o jej strukturze (kształtuje korzystne stosunki wodno-powietrzne i termiczne) i właściwościach odżywczych – jest źródłem składników pokarmowych dla roślin.

OPADŁE LIŚCIE – OCHRONA DLA ROŚLIN I STOŁÓWKA DLA ZWIERZĄT

Rozkładające się liście i szczątki innych roślin chronią przed mrozem korzenie i nasiona znajdujące się w ziemi. Zapobiegają nadmiernemu parowaniu i przesuszeniu gleby. Ściółka jest schronieniem dla licznych organizmów glebowych, które z kolei stanowią pożywienie dla kręgowców. To miejsce życia bakterii, grzybów, pierwotniaków, mięczaków, pierścienic, pajęczaków i owadów. Na jednym metrze kwadratowym leśnej ściółki może żyć ok. 1,5 mln roztoczy tylko jednego gatunku. O ile trudno jest zaobserwować pierwotniaki i grzyby rozkładające ściółkę, to o wiele łatwiej zobaczyć i usłyszeć ptaki poszukujące tu licznych owadów i ich larw.
Kosy, kwiczoły, drozdy śpiewaki, jerzyki, rudziki, strzyżyki, wszystkie ptaki traktują ściółkę jak spiżarnię. Przeszukują systematycznie każdą kępkę trawy i każdą nie zgrabioną kupkę liści… Z braku naturalnego pokarmu na ziemi wrony nauczyły się wyciągać odpadki z osiedlowych koszy, śmietników i rozwlekają je po okolicy…
Tym gatunkom nie pomagają wieszane skrzynki lęgowe; bez źródła pokarmu w ściółce i gęstych krzewów nie usłyszymy ich śpiewu. A wszędzie tam, gdzie koszone jest 100% terenu zapomnijmy o słowikach. Innych mieszkańców opadłych liści trudniej zobaczyć – kilka gatunków płazów, gryzoni, czy w końcu bardziej znane jeże nie będą mieszkać w parkach, gdzie na ziemi nie ma się gdzie ukryć.

DOKŁADNE GRABIENIE LIŚCI ZMNIEJSZA ATRAKCYJNOŚĆ ZIELENI

Na jesieni wszyscy chwytają za grabie, czyszczą ogrody i parki. Tysiące ton liści albo lądują w kompostowniach, albo są palone. Tak właśnie robimy z naszych ogrodów biologiczne pustynie. Dokładne usuwanie wszystkich opadłych liści jest zamachem na naturalny proces krążenia materii, niezbędny dla utrzymania różnorodności biologicznej. Skupiska drzew lub krzewów są bardziej atrakcyjne, gdy można w nim zobaczyć i usłyszeć wiele gatunków zwierząt i zdrowych drzew. Wieloletnie wygrabianie wszystkich liści może w końcu zaszkodzić drzewom. Wyobraźmy sobie taką sytuację: na polu ornym rolnik tylko zbiera plony, a niczym nie nawozi – to szybka droga do wyjałowienia gleby, pustynnienia okolicy. W naturze kilka lat trwa proces całkowitego rozkładu ściółki na składniki odżywcze.
Oby opamiętanie nie przyszło za późno, gdy osłabione spalinami i solą, drzewa zaczną masowo usychać. Odnosi się dziś wrażenie, że zarządcom osiedli zależy, aby o podległych im terenach można było powiedzieć: „mucha nie siada”, więc może od pierwszego razu zakładać (sadzić?) plastikowe drzewa i sztuczną trawę, pierwszą palmę już w Warszawie mamy. Jednak pod nią dzieci nie mogą bawić się w kolorowych liściach.

CO PROPONUJEMY?

W miejscach mniej reprezentacyjnych, szczególnie tam gdzie z powodu ocienienia przez drzewa i krzewy nie rośnie trawa, postulujemy pozostawianie opadłych liści. W takich miejscach obecnie po wygrabieniu liści jest goła ziemia, a nie jest to zjawisko naturalne w naszej szerokości geograficznej.
W powyższych miejscach, zacienionych i pozbawionych trawy, zaczęto w innych miastach, np. w Warszawie, wprowadzać rośliny okrywowe, najczęściej bluszcz i barwinek. To krajowe leśne gatunki, które wręcz wymagają opadłych liści do swojego rozwoju. Również władze Berlina podchodzą do sprawy opadłych liści praktycznie. Choć większość z nich jest zbierana z trawników, część zostaje nietknięta pod drzewami, krzewami, żywopłotami. Dzięki temu w stolicy Niemiec można spotkać słowiki, jeże, myszy polne… Dlatego postulujemy zakaz wygrabiania liści spomiędzy krzewów i okrywowych bylin oraz spod drzew. Zgrabione liście dobrze by było gromadzić w wyznaczonych ustronnych miejscach w osiedlu. Zaoszczędzi się w ten sposób na kosztach transportu, odciąży zakorkowane ulice, a dostarczy się cennego kompostu dla roślin i doskonałych miejsc rozrodu i ukrycia dla licznych zwierząt. Te liście, które pozostaną w ogrodzie nawet po zimie grabi się wiosną i układa z nich pryzmę kompostową lub dopiero wtedy wywozi.

WYJĄTKI

Wyjątek stanowią liście kasztanowców, które bezwzględnie należy usuwać i utylizować ze względu na szerzącą się w ostatnich latach inwazję szkodnika tych drzew – motyla szrotówka kasztanowcowiaczka (Cameraria ohridella). Poczwarki szrotówka zimują w opadłych liściach kasztanowców i przeżywają nawet 30 stopniowe mrozy. Dorosłe osobniki zaczynają pojawiać się na przełomie kwietnia i maja, składają jaja na młodych liściach, a z tych wylęgają się gąsienice, które wygryzając z liści miękisz powodują, że te brązowieją i opadają. W rezultacie drzewa tracą liście już latem, co wymusza zbyt wczesny moment spoczynku. Kasztanowce wydają jesienią nowe kwiaty, które nie maja szans na wydanie owoców, a dodatkowe kwitnienie osłabia drzewa tak, że zimą często przemarzają. Im szybciej i dokładniej usuniemy zaatakowane liście, tym większa szansa, że w następnym roku kasztanowce pozostaną zielone.

Wszędzie tam, gdzie sytuacja na to pozwala, warto zostawić naturze odrobinę samodzielności. Przesadny porządek wymaga dużych nakładów pracy, generuje koszty, a przede wszystkim niesłuży przyrodzie!!!

Data opublikowania: 21:14, 5 czerwca 2016

Kategorie: Archiwum